Walka o równouprawnienie
Trwająca w parlamencie i mediach debata nad związkami partnerskimi osób homoseksualnych oraz
silny opór dla idei zrównania w Polsce praw i obowiązków par gejów lub lesbijek z parami kobieta-
mężczyzna, skłania do smutnej konkluzji, że w naszym społeczeństwie wiedza o homoseksualizmie
zupełnie ignoruje naukowe ustalenia ostatnich 50 lat. Warto więc, jak sądzę, wrócić do tej sprawy
(PAUza 617) i wyjaśnić podstawowe fakty.
Myślę, że brak akceptacji osób LGBTQ+ wynika z błędów naszego systemu edukacji, który nie
przygotowuje do uaktualniania wiedzy przez całe życie. Wiadomości na temat płciowości zatrzymały
się u wielu z nas na odkryciach z połowy wieku XX: mężczyzna posiada chromosomy płciowe XY, a
kobieta XX. Jednak już pod koniec ubiegłego wieku okazało się, że za męskość odpowiada jedynie
niewielki fragment chromosomu Y, nazwany genem SRY. Okazało się też, że gen ten może się
przemieścić na chromosom X, a wówczas urodzi się mężczyzna XX SRY lub kobieta XY! W wieku XXI
przybywa wiadomości o roli genów zlokalizowanych na ponumerowanych według rozmiarów 22
parach chromosomów autosomalnych obecnych w organizmie każdego z nas. Teraz już wiemy, że np.
gen SOX9 zlokalizowany na chromosomie 17, aktywowany przez SRY, uruchomia rozwój (męskich)
jąder, czemu „sprzeciwiają się” geny WNT4 (z chromosomu 1) i FOXL2 (z chromosomu 3),
działające „na rzecz” rozwoju (kobiecych) jajników. Każdy człowiek (jak inne zwierzęta) posiada
bipotencjalną gonadę zarodkową, z której rozwijają się albo parzyste jajniki kobiet, albo parzyste jądra
mężczyzn, albo – mniej lub bardziej rozwinięte - gonady obu płci (u obojnaków). Już w poprzednim
wieku było wiadomo, że jądra produkują testosteron zapewniający rozwój cech męskich, a estrogeny
produkowane przez jajniki - rozwój cech żeńskich. Teraz wiemy, że wiele komórek każdego z nas
produkuje hormony męskie – androgeny (w tym testosteron) lub żeńskie, a o ujawnieniu się cech
męskich lub kobiecych decydują proporcje tych hormonów oraz obecność ich receptorów, co zmienia
się w ciągu życia. Na rozwój ośrodków mózgowych w trzecim trymestrze ciąży działają produkty
licznych męsko-żeńskich genów i aktywność hormonów. Biologowi trudno więc uwierzyć w
binarność płci i zachowań kojarzonych z płcią, np. opiekuńczości i empatii przypisywanej kobietom i
tendencjom do agresji przypisywanym mężczyznom. Co więcej, każda z wymienionych w tym tekście
cech człowieka może być modyfikowana przez czynniki zewnętrzne, w tym temperaturę i skażenie
środowiska, na które mamy niechlubny wpływ…
Część dojrzewających i dojrzałych płciowo ludzi jest zainteresowana osobami płci przeciwnej (osoby
heteroseksualne), lub własnej (homoseksualni geje lub lesbijki), albo obu płci. Część akceptuje własną
płeć albo psychicznie przypisuje sobie płeć przeciwną (transseksualni mężczyźni i kobiety). Każdy z
nas ma (zmieniający się w ciągu życia) temperament, od znikomego (osoby aseksualne) po bardzo
wybujały. W każdej z tych grup są osoby płodne i niepłodne. Część ludzi ma instynkt rodzicielski,
inni go nie mają. Te cechy są wrodzone i niezależne od naszej woli.
Staram się zrozumieć obawy przed zgodą na przysposobienie (adopcję) dzieci przez pary
homoseksualne. Dzięki dyskusjom z osobami zainteresowanymi tym problemem (za które
rozmówcom serdecznie dziękuję!) dowiedziałam się, że w wielu przypadkach chodzi tu o
przysposobienie dzieci BIOLOGICZNYCH jednego lub obojga partnerów, pochodzących z ich
poprzednich związków. W przypadku wdowców lub rozwodników z par kobieta-mężczyzna bez trudu
dochodzi do przysposobienia biologicznego dziecka partnera, dzięki czemu nowy formalny małżonek
(nawet taki, który pije i bije) sprawuje pieczę nad dzieckiem (niekiedy ze skutkiem tragicznym). W
obecnej sytuacji prawnej - parom homoseksualnym sen z oczu spędza wizja dziecka po śmierci
rodzica biologicznego, gdyż okrutne polskie prawo spowoduje, że będzie ono odebrane
partnerowi/partnerce, z którym jest już związane emocjonalnie. To rażąca niesprawiedliwość.
Powtarzam: nauka stwierdziła jednoznacznie, że skłonności homoseksualne nie są kwestią
wychowania, tylko struktury genetycznej człowieka. Dlatego nie ma racjonalnych podstaw do
twierdzenia, że dziecko wychowywane przez pary homoseksualne, pozbawione wzorców zachowania
kobieta-mężczyzna, miałoby wyrosnąć na osobę homoseksualną. Znam natomiast historie życia gejów
pochodzących od rodziców heteroseksualnych i dorastających wraz z heteroseksualnym rodzeństwem,
wzorowo wychowujących własne potomstwo. Przysposobienie dzieci biologicznych lub adopcja
dzieci niespokrewnionych przez pary homoseksualne nie powinny budzić żadnych zastrzeżeń.
W rankingu poziomu równouprawnienia osób LGBTQ+ w 47 krajach Europy, pierwsze miejsce
zajmowała w roku 2023 katolicka Malta osiągając 92 na 100 możliwych punktów, a katolicka Polska
zajmowała miejsce 42 (z 13 punktami), wyprzedzając tylko Białoruś, Rosję, Armenię, Turcję i
Azerbejdżan. Być może sytuację w Polsce nieco poprawi symboliczny gest Papieża Franciszka, który
zezwolił na błogosławienie par homoseksualnych. Lecz to za mało.
Pełne zrównanie praw i obowiązków par homoseksualnych z parami kobieta-mężczyzna obowiązuje
już w 16 krajach Europy, a w Polsce pary gejów lub lesbijek nadal nie są prawnie akceptowane nawet
jako związki partnerskie. Podziwiam determinację Pani minister Katarzyny Kotuli w dążeniu do
zalegalizowania w Polsce już istniejących i przyszłych związków osób z grupy LGBTQ+ i nie potrafię
zrozumieć oporu części klasy politycznej w zaakceptowaniu równości wszystkich par prowadzących
wspólne gospodarstwo domowe, co przecież dotyczy osób płacących w Polsce podatki według takich
samych zasad! Nie widzę zatem żadnego problemu w prawnym ujednoliceniu kwestii finansowych (w
tym dziedziczenia).
Poszukując sposobu uzdrowienia sytuacji prawnej par homoseksualnych w Polsce, zgodnego z literą
obecnej Konstytucji RP, proponuję rozważyć poniższe definicje/postulaty. Ślub (wedding) polegałby
na związaniu się na dobre i na złe par dorosłych osób akceptujących obowiązujące w Polsce
prawa i obowiązki. Śluby cywilne w urzędach stanu cywilnego przysługiwałyby wszystkim
związkom partnerskim bez względu na tożsamość i orientację płciową. Małżeństwa kościelne
(marriage), jak dotychczas, dotyczyłyby wyłącznie związków kobiety i mężczyzny.
Barbara Płytycz (UJ) 28 lipca 2024
barbara.plytycz@uj.edu.pl
Wysłane do druku w internetowym tygodniku: PAUza Akademicka