PAUza Akademicka Nr 239, 30 stycznia 2014 Renesansowy inżynier XXI wieku ZYGMUNT KOLENDA W ostatnich latach pojawiło się w Stanach Zjednoczonych pojęcie „Renaissance Engineering for 21st Century”, którego efektem ma być „Renaissance Engineer”. Propozycja ta była wynikiem przekonania, że aktualne metody kształcenia w inżynierii nie spełniają swojej roli w szybko zmieniającym się świecie. Dotychczasowa edukacja ogranicza się zazwyczaj do poznania, mniej lub bardziej szczegółowego, wąskich ram określonej specjalności. Uznano, że tak wykształcony inżynier nie jest wystarczająco przygotowany do sprostania wyzwaniom wynikającym z szybko postępujących globalnych zmian technologicznych, ekonomicznych i społecznych XXI wieku. Współczesny inżynier powinien łączyć znajomość nauk podstawowych z zasadami ekonomii, socjologii, szeroko rozumianej humanistyki i sztuk pięknych oraz z wykształconym w czasie studiów zdrowym rozsądkiem. Pojawiło się pojęcie inżyniera-artysty. Nie wywołały zaskoczenia artykuły prasowe w rodzaju The Art of Renaissance Engineer („MIT Technology Review”) oraz The Lassonde School of Engineering, Home of the Renaissance Engineer, York University, Toronto, Ontario). Jako przykłady podawano twórczość czterech wielkich inżynierów-artystów włoskiego renesansu – Filippa Brunelleschiego, Mariana di Iacopo, Francesca di Giorgio i Leonardo da Vinci. Rozpoczęto więc prace nad opracowaniem takiego sposobu kształcenia, który ma spełniać oczekiwania XXI wieku. Pierwszą wizję przedstawiło amerykańskie National Association of Engineers w 2004 roku w publikacji The Engineer of 2020; Vision of Engineering in the New Century. Główne przesłanie zawierało się w stwierdzeniu, że nowy inżynier powinien być nastawiony na bezpośrednie współzawodnictwo w zmieniających się realiach ekonomicznych i sposobach zarządzania, a będąc konkurencyjny z racji posiadanego wykształcenia inżynierskiego, powinien przejmować rolę lidera. Obecnie inżynierowie – w wielu przypadkach – pełnią rolę doradczą dla ekonomistów zarządzających wielkimi korporacjami (Polska nie jest tu wyjątkiem) oraz polityków. Sytuacja taka jest z pewnością powodem obserwowanych międzynarodowych kryzysów ekonomicznych i wadliwych propozycji wielu rozwiązań gospodarczych. Przykładem może być opracowywana od kilkunastu lat prognoza rozwoju systemu energetycznego Polski, mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Po prawie trzyletnich dyskusjach wewnątrz uniwersytetów amerykańskich z przedstawicielami instytutów badawczych, przemysłu i ekonomistów, przyjęto trzy filary wykształcenia renesansowego inżyniera. Pierwszy i najważniejszy: WIEDZA, która obejmuje nauki podstawowe, ze szczególnym uwzględnieniem matematyki, fizyki i w ogólności nauk przyrodniczych, podstawowe przedmioty inżynierskie, znajomość na wysokim poziomie metod modelowania komputerowego oraz grupę przedmiotów humanizujących, ze szczególnym podkreśleniem roli wykładów z filozofii i logiki [sic!]. Dalej UZDOLNIENIA: umiejętności kierowania, cechy przywódcze, umiejętność pracy w zespole, komunikatywność, umiejętność podejmowania decyzji oraz PRZYMIOTY OSOBOWE: zasady działania etycznego, globalnej odpowiedzialności etycznej i samodzielność w działaniu. Dochodzi do tego arbitralny wymóg wprowadzenia tutorial system na poziomie magisterskim, co powoduje, że studia kończy się wykonanym projektem badawczym, a nie jałową kompilacją albo nawet plagiatem. Taki sposób kształcenia ma zapewnić to, że rozwój cywilizacyjny będzie rzeczywiście oparty na wiedzy. Należy bowiem nieustannie zdawać sobie sprawę z podstawowych ograniczeń tego rozwoju, jak powiększająca się w szybkim tempie pułapka nędzy krajów biednych, ograniczoność zasobów bogactw naturalnych, głównie nośników energii, oraz postępujące zagrożenia środowiska naturalnego. Wzorowana na powyższych zamierzeniach reforma szkolnictwa wyższego w Unii Europejskiej, w tym w Polsce (Krajowe Ramy Kwalifikacji – KRK), doprowadziła do zbioru biurokratycznych wyobrażeń o tym, jak powinno wyglądać kształcenie na wyższym poziomie. Porównanie nowych programów studiów przed przyjęciem zaleceń KRK z tymi po ich wprowadzeniu wskazuje na brak istotnych zmian. Jesteśmy daleko od wizji „renesansowego inżyniera”. Główną bolączką jest milcząco akceptowana zasada, że programy studiów tworzy się pod istniejący stan kadrowy. Propozycje zmian merytorycznych są z góry skazane na niepowodzenie. Priorytetem jest zawsze zapewnienie pensum dla aktualnie zatrudnionych pracowników, bez względu na to, co wykładają – przedmioty o podstawowym znaczeniu czy przyczynkarstwo. Najbliższa przyszłość jest niepokojąca, bo można wnosić, że zachowany zostanie status quo. Ale na jak długo przy masowym systemie kształcenia? ZYGMUNT KOLENDA Członek korespondent PAU